Zachowanie Świątek po meczu zaskoczyło wszystkich – nawet tłum.

Turniej w Bad Homburg szedł po myśli Igi Świątek, która nie tylko po raz pierwszy zameldowała się w finale zawodów na kortach trawiastych, ale także stanęła przed szansą przełamania złej passy i wygrania turnieju po ponad roku od ostatniego triumfu. Tu niestety lepsza okazała się Jessica Pegula, która ograła Polkę 6:4, 7:5. Świątek uroniła łzę smutku, ale znalazła również przestrzeń na żart. – Ten turniej pokazuje, że jest dla mnie nadzieja na trawie. Te słowa spodobały się kibicom, którzy wybuchnęli śmiechem.
Kiedy Iga Świątek ograła Jasmine Paolini w półfinale niemieckiego turnieju 6:1, 6:3, sama nie kryła zaskoczenia, jak łatwo przyszło jej awansować do finału. – Jestem niezwykle szczęśliwa. Nie przewidywałam tego, że wygram ten mecz. Jestem zadowolona z tego, że wykonałam swoją pracę. Wiedziałam, jak chcę grać i poszłam za tym. Cieszę się, że utrzymałam to dobre momentum do samego końca meczu. W spotkaniach z Jasmine zdecydowanie nie możesz pozwolić jej wrócić do meczu, bo to wojowniczka – powiedziała Polka.
Niecałe dwie godziny i koniec. Świątek uległa Peguli w Bad Homburg
Kibice raszynianki mogli spodziewać się więc, że Świątek pójdzie za ciosem i wygra turnieju w Bad Homburg, przełamując w ten sposób swoją długą passę bez kolejnego triumfu. To się jednak nie udało. Jessica Pegula wygrała z Polką w dwóch setach 6:4, 7:5. W przedostatnim gemie Świątek dała się jeszcze przełamać, a w kolejnej partii Amerykanka postawiła już kropkę nad i.
Niedługo po zakończeniu spotkania, Iga Świątek miała okazję powiedzieć kilka słów, ocierając łzy smutku. Nie zapomniała jednak w tym trudnym dla siebie momencie, aby podziękować rywalce i pogratulować jej sukcesu.
– Jessica, chcę ci pogratulować tej wygranej. Mam nadzieję, że rozegramy jeszcze wiele finałów razem. I gratulację dla całego twojego teamu.
Po tych słowach, pomimo ogromnego smutku, Polka znalazła jednak miejsce i siłę na żart, odnosząc się do tego, że do tej pory nie odnosiła sukcesów na trawiastych kortach. Po tych słowach publiczność na trybunach od razu zareagowała śmiechem, podobnie jak raszynianka.



