„Musiałam to powiedzieć”: Szczere słowa Świątek po Wimbledonie wywołują poruszenie
Oto zmodyfikowana i bardziej dynamiczna wersja artykułu – z zachowaniem faktów, ale z lepszym przepływem i wzmocnionym ładunkiem emocjonalnym:
„Wciąż to do mnie nie dociera”. Świątek emocjonalnie po Wimbledonie – Takie słowa mówią wszystko
Iga Świątek przerwała milczenie po swoim historycznym triumfie na Wimbledonie. W poruszającym poście na Instagramie przyznała, że emocje nadal buzują, a skala sukcesu dopiero do niej dociera. „Teraz już rozumiem tę wyjątkowość i doniosłość tego turnieju. Nigdy nie zapomnę tych wrażeń i przeżyć” – napisała.
Dla 24-letniej tenisistki był to przełomowy moment – pierwszy w karierze seniorski triumf na trawie. A że dokonała tego właśnie na kortach Wimbledonu, czyni sukces jeszcze bardziej wyjątkowym. To jej szósty tytuł wielkoszlemowy, ale pierwszy na nawierzchni, która dotąd była jej największym wyzwaniem.
Jeszcze w 2018 roku triumfowała w juniorskiej wersji turnieju, jednak długo nie potrafiła odnaleźć się na trawie jako seniorka. Przełom nastąpił w Bad Homburgu, gdzie zagrała pierwszy trawiasty finał. Prawdziwa eksplozja formy przyszła jednak dopiero w Londynie – gdzie w finałowym meczu dosłownie zdemolowała Amandę Anisimovą, wygrywając 6:0, 6:0 w zaledwie 57 minut.
W opublikowanym w środę wieczorem poście Świątek nie kryła wzruszenia. Przyznała, że Wimbledon był zawsze jej najbardziej odległym marzeniem – tak odległym, że nawet nie śmiała o nim marzyć.
„Jestem bardzo szczęśliwa i dumna, że dzień po dniu, pracując z moim zespołem, osiągnęliśmy coś tak magicznego. Czasem wierzyli we mnie bardziej niż ja sama” – napisała Iga.
Świątek podkreśliła również, jak bardzo urzekła ją atmosfera turnieju i przywiązanie do tradycji – szczególnie wyczuwalne w dniach finałowych. „To coś, czego nie znajdziesz nigdzie indziej w świecie tenisa” – zaznaczyła.
Do sukcesu przyczyniła się również zmiana podejścia. Jej psycholog sportowa, Daria Abramowicz, wyznała w programie „Fakty po Faktach”, że Świątek w ostatnich miesiącach przewartościowała wiele rzeczy – co było kluczowe dla powrotu do wielkiej formy.
Zespół Igi Świątek, z którym pracuje od lat, odegrał fundamentalną rolę w tym sukcesie. Ale to Iga, która zdołała ponownie zaufać trenerowi Wimowi Fissette’owi i otworzyć się mentalnie, dopięła swego.
Jedno jest pewne – po Wimbledonie świat kobiecego tenisa znów musi patrzeć na Świątek z respektem. A ona sama? Już wie, że najtrudniejsze marzenia też się spełniają – jeśli tylko naprawdę w nie uwierzyć.


