Jaka była Świątek jako uczennica? Dyrekcja szkoły zdradza prawdę

Za nami już półmetek wakacji. Te wciąż są wprawdzie w pełni, ale powrót uczniów do szkolnych ławek zbliża się jednak nieuchronnie wielkimi krokami, ku – zapewne – wielkiemu niezadowoleniu dzieci i szkolnej młodzieży. Inspirację dla wszystkich kroczących ścieżką edukacji podczas nowego roku szkolonego będzie mogła stanowić Iga Świątek, która od małego dbała o swoją karierę, nie zaniedbując przy tym nauki. Dyrektorzy jej byłych szkół są pod wielkim wrażeniem, jakie wywarła na nich nasza najlepsza tenisistka.
Iga Świątek swoją edukację rozpoczęła w Szkole Podstawowej Integracyjnej nr 339 im. Raoula Wallenberga w Warszawie. To w jej murach była – i miejmy nadzieję przyszła – liderka rankingu WTA ukończyła “zerówkę”, podstawówkę, a także gimnazjum.
Już od najmłodszych lat Iga Świątek musiała łączyć pasję do sportu z nauką. Wychodziło jej to jednak nad wyraz dobrze. Pedagodzy, których spotkała na swojej drodze, byli wręcz pod wrażeniem tego, jak raszynianka potrafiła pogodzić oba te światy. Wyznali to po latach, w rozmowie z mediami, niezwykle ciepło wspominając swoją byłą uczennicę, która błyszczała już wówczas na światowych kortach, walcząc o najwyższe laury.
Iga Świątek jako uczennica. Jej byli nauczyciele zdradzili, jak sobie radziła
Podstawówkę Igi Świątek odwiedziła w 2022 roku redakcja “Super Expressu”. Dyrektorka placówki Lidia Kumanek przyznała wtedy, że od samego początku widziała w małej dziewczynce przyszłą mistrzynię, która wykazywała się ogromnymi zdolnościami i talentem.
I dodała: – Bardzo zdolna dziewczynka. To było niesamowite, jak łączyła treningi i turnieje z nauką. Nie miała jakichkolwiek problemów edukacyjnych. Dostawała piątki i szóstki.
Na temat Igi Świątek wypowiedziała się również jej wychowawczyni Grażyna Węgiełek. Ujawniła, że przyszła gwiazda tenisa najlepiej radziła sobie z matematyką oraz językiem angielskim, który teraz przydaje jej się – i to bardzo – w życiu zawodowym. Natomiast Agnieszka Zdziarska, która uczyła Igi Świątek geografii, przytoczyła na łamach “Super Expressu” niezwykle ciekawą anegdotę.
– To było w gimnazjum. Iga była pomiędzy jakimiś turniejami, ale miała do zaliczenia sprawdzian. Zaproponowałam piątek o godz. 8. Przyszła, napisała. Kiedy oddawała kartkę, zapytałam: “To kiedy teraz wyjeżdżasz na turniej?”. Odpowiedziała: “No właśnie za chwilę jadę na lotnisko”. Byłam w szoku, ale ona skromnie wyjaśniła: “Nie, proszę pani. Już chciałam mieć to z głowy”. I to właśnie była cała Iga – wspominała nauczycielka reprezentantki Polski.


